poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 32

Usiedliśmy przy stole . Na kolację ja z Dakotą zrobiłyśmy dla chłopaków nuggetsy:
A ja z Dako zjadłyśmy sałatki włoskie :
Po posiłku poszłam do Pitagorasa . Długo u niego nie byłam . Wyglądał tak dorodnie . Dałam mu , jego należyty posiłek . Nałożyłam na niego czaprak i ogłowie . Pokłusowałam sobie trchę . O godzinie 00:00 dałam mu spokój . Dosypałam mu trochę owsa i dolałam mu trochę świeżej wody do boksu . Nie zmienił się nawet w 1 % ( w jednym procencie ) . Jak podeszłam do niego to był bardzo szczęśliwy , ale gdy odeszłam był przeciwnie , smutny . Szkoda było mi go , więc poszłam do domu i oświadczyłam :
-Dziś śpimy u Pitagorasa .
Louis i Niall od razu pobiegli na górę po namioty i śpiwory , jakieś koce , poduszki , a Dakota z Liam'em poszli po jedzenie . Karo miała też pfrzyjechać , ale nie jestem tego pewna . Ja , Zayn i Hazza poszliśmy do Pitagorasa . Teraz coś zobac zobaczyłam . Miał teraz swój własny wielki boks . My byśmy też się tam zmieścili . Nawet 30 osób , by się tam upchnęło . Wzięłam przebrałam się w to :
:)))))
Zeszłam na dół , a ja widzę , wszyscy stoją zapakowani i nie mogą otworzyć drzwi . Chyba byłam ich wybawcą . Poszliśmy do boksu . Pitagoras najwyraźniej się ucieszył . Wyprowadziłam go , gdyż musieliśmy przygotować boks dla nas . On sobie pobiegał po całym podwórzu . Zobaczyłam , że Pitagoras po cichutku podchodzi z tyłu Louis'a . Nagle .... kopie go w tyłek . Louis zaczął się orientować , że to nie my i był jeszcze jeden podejrzany . Pitago gdzieś uciekł . A Lou się zbierał z trawy . Louis zaczął biegać za koniem . Mówił :
-Zaraz oberwiesz ... nie dostaniesz marchewki !!!
Pitagoras od razu , gdy usłyszał słowo : MARCHEWKI , to jest jak mały piesek , słucha się . Podbiegł do Louisa i ukłonił się nisko . Louis i inni zaczęli klaskać . Wtedy Tomlinson dał mu tą marchewkę . Położyliśmy się do boksu . Pitagoras się położył obok mnie i Zayn'a . Zayn zaczął :
-Możemy ???....
-Nie , Zayn , nie .
-Czemu ?? Przecież jestem grzeczny ....
-Nie i koniec ...
-Ale mnie pociągasz , gdy się złościsz ..
Wtedy zaczął mnie całować i obściskiwać . Wszyscy na to patrzyli . Odpychałam go od siebie . On miał jeszcze jedną broń w ręce , znaczy w rękach . Włożył mi zimne ręce pod bluzkę . Zaczęłam krzyczeć jak gwałcona dziewczyna . Nie mogłam wytrzymać tego zimna . Pitagoras myślał , że on jest samcem Alfa i złapał Zayn'a za bluzkę . Odciągnął mnie od niego . Zayn zaczął :
-A temu co ??
-On myśli , że jest samcem Alfa .
-Aha , ale ja jestem twoim samcem , ale samcem nie alfa .
-Oh , kocie - odparłam i zaczęłam go całować w usta . 
Przykryłam się kocem i zasnęłam w objęciach Zayn'a i Pitagorasa . Rano ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz