Cały czas siedziałam u Mayl na kolanach Zayn'a .
-Jak mogłeś myśleć , żeby wywalić mnie za balkon ??- spytałam .
-A nie wiem , tylko to przyszło mi do głowy - powiedział mulat .
Zadzwonił mój telefon , odebrałam :
-Hej mamo !!
-Hej córciu !!
-Mamusiu , a kiedy przyjedziesz ??? Bardzo tęsknię za wami , Zumini też .
-Dziś odwiedzę cię , ale nie zabiorę , gdyż mam sprawy do załatwienia .
-Ale dziś masz mnie odwiedzić .
-Postaram się .
-Pa kocham cię !!! tatę też !!!
-pocałuję go od ciebie , buziaki .
Rozłączyłam się .
-Zayn , córka cię całuje .
Jego odpowiedź na moje pytanie to tylko buziak w policzek . Była 17 , bodajże . Musieliśmy pojechać do domu . Chciałam zrobić to , co , musiałam zrobić od mojego ostatniego powrotu . Po chwili byliśmy pod willą . Podbiegłam już do dorosłych kociaków . Od razu moje oczy się zaszkliły i po chwili na moich policzkach pojawiła się słona ciecz . Nie chciałam tego robić , ale musiałam , gdyż one nie czuły tutaj się ... dobrze . Nie umiały same polować , ale nie chciałam ich stracić na zawsze . Od razu weszłam na laptopa . Leżał w salonie . Wzięłam go na kolana . Po chwili obok mnie siedział Liam . Patrzył na mnie z zaciekawieniem . Co raz na mnie i co raz na komputer . Znalazłam numer do wolontariuszy z .... zoo .
-Chyba nie chcesz ... - nie dokończył Liam .
-Nie chcę tego robić , ale robię to dla ich dobra - powiedziałam .
Zadzwoniłam (D-ja) , a (W-wolontariusz):
W:Witam z tej strony Zoo Narodowe w Londynie , słucham ??
D:Witam , nazywam się Dominica , chciałabym spytać , czy jest taka możliwość oddać w ręce zoo moje dwa kociaki ??
W:A jakie ??
D:Tygrys i Biały lew .
W:Dobrze , ale mamy kłopot z wybiegami , mamy tylko jeden .
D:Nic nie szkodzi , oni się razem wychowali , więc mogą być razem na jednym wybiegu .
W:Kiedy mamy po nie przyjechać ??
D:Sama je przywiozę , chciałabym się z nimi pożegnać .
Wtedy po moim policzku spłynęły dwie słone krople łez .
W:Dobrze , to czekamy na nowych mieszkańców zoo , Do zobaczenia .
D:Do zobaczenia .
Rozłączyłam się . Od razu przytuliłam Liam , który słuchał mojej rozmowy z wolontariuszem . Nie chciałam wyjść na bekse , ale już od dawna byłam . Po chwili :
-Przepraszam .
-Nic się nie stało , księżniczko .
-Ty lepiej idź do swjej księżniczki .
W sprawie Viki . Musiała wyjechać , gdyż nie chciała by Niall widział , jak rośnie jej brzuch , więc wyprowadziła się do rodziców . Odwiedzam ją najczęściej jak mogę .
Po chwili na kanapie usiadły 2 kociaki , już nie takie małe . Zaczęłam się z nimi bawić . W pewnym momencie podszedł do mnie Zayn .
-Co jest kotku ??
-Nic .
-Widzę przecież .
-Dobrze , ale nie bądź zły .
-Dobrze .
-Dzwoniłam do zoo . Jutro wieziemy tam Snow'a i Suprise'a .
-Kochanie , czemu ??? Przecież nie wytrzymasz bez nich .
-Wiem , ale one tak szybko rosnął , że będę chciała z nimi się żegnać tak jak z Maksim , Puchem i innymi psiakami . I one tu nie mają dobrego środowiska , tak jak na nich przystało .
-Kochanie , tylko nie płacz , Puch i Maksi , wiedzieli , że ich kochasz .
Wtedy po prostu nie wytrzymałam . Wstałam z kanapy i skierowałam się do pokoju . Poszły za mną koty . Zamknęłam się na klucz . Postanowiłam : Nie wyjdę , aż do jutra , punkt 15:00 . Chciałam spędzić te kilka godzin z kotami . Zaczął mnie boleć tak brzuch , że czułam jakby ktoś mi wbijał 10000 szpilek w brzuch . Poszłam biegiem do toalety . Zaczęłam wymiotować . Tylko nie to ... mam jelitówkę . Chyba zjadłam coś nieświeżego .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz