niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 53

                                                        ***Domi***
Leżałam stroną do okna . Rozmyślałam sobie nad wszystkim i niczym . Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu . 
-Domi - szepnął znany mi chrypkowaty głos .
-Nie chcę już żyć - odparłam .
-Dlaczego musi coś się stać przeze mnie , powiedz - powiedział mulat .
Odwróciłam się , ale wtedy złapał mnie mocny ból brzucha . Złapałam się za bolące miejsce.
-Co mi jest ??? - spytałam .
-Domi , tak mi przykro - powiedział .
Nie to nie może być prawda . Boże , straciłam malutką istotkę , która nie była niczemu winna . To moja głupota ją zabiła . Zaczęłam płakać . Schowałam głowę w dłoniach . Skuliłam się w kłębek . Czy ja zawsze muszę sprawiać kłopoty ??? Muszę być kłębkiem nerwów ??? Te pytania zakrzątały moją głowę . Zobaczyłam przez szparkę moich dłoni , Liama . Dzięki nimu , chyba jeszcze żyję . Zawsze podnosi mnie na duchu . 
-To ja zawsze muszę wszystko spierdolić !! - uniosłam głos . 
Nie odpowiedział . W pewnym momencie przyszedł lekarz :
-Muszę pana wyprosić , gdyż muszę zrobić badania .
Po tych słowach Malik wyszedł . 
-Pani Dominico , najwcześniej pani wyjdzie , tak za ..... 3 dni . 
-Panie doktorze , powie mi pan szczerze , czy ja zawsze muszę coś spieprzyć ??? - spytałam.
-Nie może nawet tak mówić , o sobie , to nie ludzi wina , jacy są , więc proszę się nie obwiniać - odparł .
Po 20 minutach badań wyszedł . Chłopaków też nie było . Chciałam wyjść do toalety , więc zawiesiłam kroplówkę na taki wieszak ,,chodzący'' i wyszłam z sali . Zamarłam . Mój były narzeczony mizia się z jakąś lafiryndą . Widzę , że szybko się pocieszył . Nie zwracając na niego uwagi poszłam do WC . Po 5 minutach wyszłam , widząc jak Liam siedzi pod ścianą mojej sali . Podeszłam do niego .
-Liam , co jest ??
-Zayn - odparł .
-Czyli ?? - zapytałam .
-Zayn przyprowadził se laskę do domu - powiedział .
-Widziałam jak się miział z jakąś , jak szłam do kibla - oznajmiłam .
-Nie przejmuj się nim - powiedział i zaprowadził mnie do sali . 
Położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą . 
-Liam wracaj do Dakoty - odparłam .
-Ale jak będziesz czegoś potszebować to dzwoń kiedy chcesz - oznajmił .
-Ty mnie podnosisz na duchu , tatusiu - uśmiechnęłam się .
Odwzajemnił to . Po chwili wyszedł . 

1 komentarz: