wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 57

Jeszcze kilka szybkich godzin spędziłam z dziewczynami . Po tym upływie czasu musiałam wracać , a dziewczyny chciały zostać , by nic się nie stało naszej pani ciężarnej , Viki . Po chwili stałam w ... śniegu ??? A no tak , jest 23 grudnia . Zapomniałam (xD) . Wsiadłam do auta i odjechałam . Po chwili znalazłam się pod willą . Wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę drzwi . Zapukałam . Nie musiałam czekać długo , gdyż w drzwiach stanął sam ... Zayn . Weszłam do środka , jakbym pierwszy raz tam była . Wszystko bylo ozdobione . Chyba musieli się namęczyć . Weszłam do salonu , w którym siedział zdyszany Niall i Louis . 
-A co wam się stało >> - spytałam . 
-My biegaliśmy stąd tam i tak dalej i jeszcze musieliśmy wieszać ozdoby - powiedział Niall'er.
Bez słowa poszłąm do kuchni , napić się czegoś . Po chwili poczułam jak ktoś trzyma mnie potężnymi rękami w talii . Nie odwróciłam się , tylko robiłam co miałam zrobić . W pewnym momencie poczułam jak ściska mnie bardziej i przyciąga do siebie . Lekko go odepchnęłam , ale on nie dawał za wygraną . Pociągnął mnie do siebie , że moje plecy dotykały jego klatki piersiowej . Nagle usłyszałam pukanie do drzwi głównych . Odepchnęłam chłopaka z całej siły i poszłam w stronę drzwi . 
-tak , słucham ??? - spytałam .
-Czy mieszka tutaj , Dominica ??- zapytała znana mi kobieta . 
-Tak , a mam coś jej przekazać ?? - spytałam . 
-Bo to moja córka i chciałabym się z nią zobaczyć - zatkało mnie . 
-Mamo , to .. ja - odparłam .
-Dominica ??? Boże jak się szybko zmieniłaś , na lepsze - powiedziała . 
-Może wejdziesz ?? - zapytałam .
-Chętnie - odparła i weszła za mną do przedpokoju . 
-Mamo mam ci tyle do powiedzenia - powiedziałam . 
Usłyszałam krzyki chłopaków , które dochodziły z salonu .
-Poczekaj , idę ich uspokoić - powiedziałam .
Podążała za mną . Gdy weszłam do salonu , normalnie , prawie wybuchłam śmiechem . Zayn trzymał Louis'a za szybą w studio , a Niall zajadał jego marchewki :
-Co tu się dzieje !! - krzyknęłam .
-O Domi , chcemy wkurzyć Louis'a . - powiedział Niall . 
-Kotku , zostaw go , proszę - powiedziałam robiąc słodkie oczka . 
-Jakie kotku ??? - spytała moja mama .
-Bo to mój ... - nie dokończyłam , bo Zayn mi przerwał .
-Prawie narzeczona i matka naszej córki .
-Macie córkę ??? - zapytałam ponownie . 
-Tak , teraz jest u babci Trici - odparłam .
-A wogóle pamiętasz , że masz brać leki ??? - spytała . 
Zamurowało mnie . Już od 5 lat nie biorę tych leków , przez które mogę głużej żyć . 
-Kochanie , jakie leki ?? - zapytał Zayn , podchodząc do mnie . 
-Dominica , nie mów , że przez 5 lat nie brałaś leków , które utrzymują cię przy życiu - powiedziała trochę zdenerwowana matka . 
-Bo nawet o nich zapomniałam - powiedziałam .
-Dominica , Pamiętasz , co się stało z ... nią ??? - spytała . 
-Proszę zostaw mnie samą , proszę mamo - powiedziałam i odeszłam .
Skierowałam się w stronę kuchni . Nagle osłabłam i poleciałam na bar . Mama najwidoczniej wyszła . Było słychać , jak zamykają się drzwi główne . Zaczęłam krzyczeć , ale nie mogłam . Szybko podbiegłam do szafki z tabletkami i wzięłam , te które nawinęły mi się na rękę . Chyba to były jakieś na serce . Po chwili poczułam się lepiej . Pobiegłam do salonu . Nikogo nie było . Spostrzegłam , że chłopacy siedzą w studio . Zaczęłam krzyczeć , ale na marne , nie słyszeli , ani jednego dźwieku poza studiem . Potknęłam się o zwinięty dywan i wywinęłam orła . Po chwili wstałam . Zaczęłam biec do studia . Chłopacy byli wewnątrz i nagrywali płytę . To jeszcze gorzej . Kliknęłam czerwony przycisk przy mikrofonie i powiedziałam :
-Zayn ja .. umieram .
Zaczęłam się chwiać . Złapałam się za miejsce gdzie mam serce . Usiadłam na krzesełku , które było blisko mnie . Usiadłam na nim i złapałam miejsce , w którym znajduje się serce . Szybko podbiegli do mnie chłopacy :
-Zayn ja umieram . 
-Nawet tak nie mów .
-Ja nie żartuje .
-Domi , wszystko okey ?? - spytał Niall .
Zaczęło mi się kręcić w głowie . Poczułam jak serce przestaje mi bić . Wzięłam dłoń Malik'a i przyłożyłam do mojego serca . 
-Domi , twoje serce ... nie bije .
-O kur** !! - krzyknął Li .
Wtedy nie musiałam walczyć .

----------------------------------------------------------------------
Może to koniec , a może nie . Dowiecie się w święta Bożego Narodzenie .
Papatki moje Directionerki.

1 komentarz: