Pobiegłam do pokoju . Zamknęłam się na klucz i oparłam się plecami o drzwi . Zaczęłam płakać . Nie wytrzymałam :
-Boże , jaka ja jestem głupia , kiedyś była Directioners , a teraz chcę powrócić tylko do marzenia o nich .
Podeszłam do szafek i zaczęłam zwalać lampki , szklane rzeczy . Chyba było słychać jak wywalam rzeczy z półki , która jest prawie 2 metry nad ziemią .
***Niall***
Siedzimy sobie z chłopakami na kanapie . Nagle słyszymy dźwięk tłuczonego szkła i rzeczy upadających ma ziemię . Razem z Harry poszliśmy na górę , bo Louis siedział uspokajał Zayn'a , a Liam siedział w kuchni . Gdy byliśmy przed pokojem , usłyszeliśmy jak Domi tłucze bodajże lampkę nocną . Nie pewnie zapukałem :
-Czego ?? - spytała .
-Domi , możemy wejśćć ??? - zapytał Harry .
Nie czekaliśmy długo , bo usłyszeliśmy jak przekręca zamek . Uchyliłem drzwi , i normalnie zatkało mnie . Pokój był normalnie , to nie można było nazwać pokojem tylko gruzem . Ale najdziwniejsze było to , że domi siedziała na łóżku z ... pistoletem przy skroni .
-Domi , odłóż to , proszę cię - powiedziałem podchodząc do niej .
-Jeszcze kilka kroków , a nie usłyszycie mnie - odparła .
***Domi***
-Kiedyś marzyłam , by was poznać , ale teraz chcę wrócić do podstawy .
-Domi , ale proszę cię , odłóż to na ziemię - powiedział Harold .
***Zayn***
Już chłopacy z 10 minut nie schodzą , coś musiało się stać . Poszedłem na górę do nich . Wbiegłem na górę , do pokoju Domi . Gdy miałem podbiec do niej zobaczyłem broń w jej ręku .
-Kochanie , nie rób tego - powiedziałem .
-Od kiedy się mną interesujesz ?? - spytała .
-Od zawsze - oznajmiłem .
-A jakoś miziałeś się z jakąś laską w szpitalu , co ?!? - prawie krzyknęła .
-Ja niczemu nie jestem winien - krzyknąłem .
-Wiem , to ja zerwałam zaręczyny - powiedziała spokojnie .
-Ale nie podchodź do mnie - powiedziała .
***Domi***
-Jak mam ze sobą skończyć to tylko chcę powiedzieć , że ... - nie dokończyłam , bo Zayn mi przerwał :
-Tylko to zrobisz , to zrobię to samo co ty - powiedział .
-Niall , życzę ci szczęścia z Viki - odparłam .
Popatrzył na mnie ze zdziwionym wzrokiem .
-Będziesz tatą , Viki wyjechała ze względu na ciążę , więc powodzenia ci życzę - powiedziałam i przyłożyłam broń do klatki piersiowej .
Wstałam i zaczęłam iść w stronę balkonu . Odwróciłam się do nich plecami i rzuciłam Zayn'owi pistolet .
-Zabij mnie , śmiło !! - krzyknęłam .
-Ale ..
-Zabij , nikomu nie jestem potrzebna , więc dawaj - powiedziałam .
-Ja ciebie potrzebuję - powiedział .
Po moim policzku spłynęła łza .
-Ale ty mnie już nie kochasz , więc strzelaj prosto w serce - odparłam .
-Ja nie mogę - powiedział i upuścił broń na ziemię .
-To , więc zrobię co innego - powiedziałam i zaczęłam wychylać się za barierkę .-Kocham cię - odparłam .
Po chwili Zayn'a nie było w pokoju . Zamknęłam oczy i po prostu puściłam . Poczułam jak lecę w dół , do końca mojego życia . W pewnym momencie nic .......
Wspaniałe :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
Pozdrawiam Paula :)
empire-fanfiction1.blogspot.com/