niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 4

W poprzedniej części
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Poszłyśmy więc na dwór , a tam też nikogo nie było. Usłyszałyśmy szelest liści.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Szłyśmy w stronie jeziora , widziałyśmy ciemność i tylko mały żółty punkcik w naszym domku.
Bałyśmy się , więc trzymałyśmy się za ręce. W pewnej chwili ktoś krzyknął:
-Booooo!!!!!!!!!!!!
A ja i Dakota ze strachu padłyśmy na ziemię , a w tym wypadku zemdlałyśmy. Obudziłam się z podskokiem , bo śniło mi się , że któs krzyczy , a ja mdleje. O nie to nie był sen . A tak właściwie gdzie ja jestem . Obudziłam się w pokoju , w którym zazwyczaj śpię na działce. Obok mnie leżał Zayn , nie spał , ale też nie wiedział , żenie śpię. Przytuliłam się do niego , bo cały czas się trzęsłam. On bez wahania spytał :
-Jak się masz ???
-Dobrze ... chyba dobrze . -odparłam.
-Przepraszamy , że ciebie i Dakotę wystraszyliśmy-powiedział przyznając się do winy.
-Nic się nie stało , ale nie róbcie tego więcej-odpowiedziałam mulatowi. Skinął głową , że rozumie. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej. 10 minut później przyszedł Louis pytając czy nic mi się nie stało po upadku na trawę.
-Louis , napewno nic mi się nie stało-powiedziałam.
Powiedziałam Zayn'owi , że jestem śpiąca i , że idę się przebrać. Po 3 minutach wyszłam z toalety w takim stroju:
Zaskoczyłam się , bo Malika nie było w pokoju. Zaczęłam wołać go . Nagle ktoś zakrył mi oczy i spytał kto to . No pewnie , że to Zayn.
-Zayn??
-Nie-odparł.
-Niall??
-Napewno nie-powiedział.
-Louis??
-Trafiłaś w dziesiątkę, chciałem ci powiedzieć dobranoc i ,że Zayn poszedł na dwór-odpowiedział. 
Przytuliłam go bardzo mocno i powiedziałam dobranoc. Nałożyłam na siebie kurtkę i wyszłam na taras , a tam nie siedział kto inny jak Zayn. Dosiadłam się do niego i wyrzuciłam mu z ręki szluga. On wtedy powiedział :
-Ej , dlaczego to zrobiłaś ??
-Bo wiem , że kiedy palisz to , że masz coś na sumieniu- odparłam.
-Nic nie mam na sumieniu-wstał i powiedział.
-Masz na sumieniu coś powiedz , jestem twoją przyjaciółką-odpowiedziałam.
-Dobra , powiem , mam na sumieniu to , że ty jesteś moją przyjaciółką i , że to może się w każdej chwili skończyć-powiedział na jednym oddechu.
-Nic się nie martw , nawet gdy będę na końcu świata to będę o tobie pamiętać -Przytuliłam go.
Wzięłam go za rękę i pociągnęłam do wnętrza domu , bo zaczęło być zimno. Poszłam do kuchni by zrobić gorącą czekoladę dla wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz